wtorek, 18 lipca 2017

"Żerca" - Katarzyna Berenika Miszczuk





- Spotkałeś kiedyś jakiegoś boga? - zagadnęłam.
Spojrzał na mnie kompletnie zaskoczony. Na jego ustach błąkał się rozbawiony uśmiech.
- Nie - odparł. - Wiesz, oni raczej nie pojawiają się osobowo przed swoimi wyznawcami. Możemy czuć jedynie ich duchową obecność. Rzeczy, o których mówisz, dzieją się tylko w filmach.
Ha! Pomieszka chwilę w Bielinach, to się bardzo zdziwi.

Jakie szczęście mnie spotkało, że po przeczytaniu drugiego tomu cyklu „Kwiat paproci” nie musiałam długo czekać na jego kontynuacje. Już 10 maja autorka uraczyła nas trzecim (i nie ostatnim!) tomem pt. „Żerca”.
Byłam zahipnotyzowana przepiękną okładką(autorka i wydawnictwo jak zawsze bardzo się postarali). Oprócz tradycyjnie znajdujących się na okładce wypukłych liści kwiatu paproci, oszalałam ze szczęścia widząc tyle mojego ukochanego fioletu! Satysfakcja wizualna, gwarantowana :)

Nie wiem jak zarysować fabułę nie spoilerując osobom, które nie czytały poprzednich części. Chyba się nie da. Wstawiam więc tradycyjny opis ze strony wydawnictwa, a kto uważa że może mu zaszkodzić niech nie czyta ;)

Opis = SPOILER

Gosi udało się przeżyć Noc Kupały, ale kłopoty się nie skończyły. Młoda szeptucha zaciągnęła u Swarożyca dług, którego spłata z pewnością nie będzie przyjemna. W dodatku Mieszko przepadł bez śladu, a w wiosce pojawił się nowy, młody żerca, który chętnie pocieszyłby tęskniącą za ukochanym Gosię... Gdy wydaje się, że gorzej być nie może, w okolicy pojawia się tajemniczy myśliwy, który poluje na istoty nadprzyrodzone, a rusałka Sława, przyjaciółka Gosi, znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Tego już za wiele! Mimo że szeptucha zawiodła się na Sławie, żaden mężczyzna nie będzie mieszał się w babską przyjaźń! Gosława pokaże mu, gdzie raki zimują. Choćby miała zginąć (ale wolałaby jednak nie).


Dla tych którzy nie czytali pierwszego tomu, wstawię opis „Szeptuchy” , aby lepiej zarysować fabułę. To możecie czytać, nie czytając poprzednich części ;)

Porywająca, świetnie napisana powieść, w której XXI-wieczną Polską nadal rządzą Piastowie, a wiara i obrzędy przodków są cały czas żywe. A wszystko przez to, że Mieszko I zdecydował się nie przyjąć chrztu... Gosława Brzózka, zwana Gosią, po ukończeniu medyny wybiera się do świętokrzyskiej wsi Bieliny na obowiązkową praktykę u szeptuchy, wiejskiej znachorki. Problem polega na tym, że Gosia - kobieta nowoczesna, przyzwyczajona do życia w wielkim mieście - nie cierpi wsi, przyrody i panicznie boi się kleszczy. W dodatku nie wierzy w te wszystkie słowiańskie zabobony. Bogowie nie istnieją, koniec, kropka! Pobyt w Bielinach wywróci jednak do góry nogami jej dotychczasowe życie. Na Gosię czeka bowiem miłość. Czy jednak Mieszko, najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego do tej pory widziała, naprawdę jest tym, za kogo go uważa? I co się stanie, gdy słowiańscy bogowie postanowią sprawić, by w nich uwierzyła? Słowiańskie bóstwa, pradawne obrzędy, romans, a przede wszystkim - solidna dawka humoru!





Kilka słów ode mnie

Po pierwsze muszę Was przeprosić, bo wracam tu po długiej przerwie i czuję, że ta recenzja nie ma i nie będzie miała ani rąk, ani nóg. Może to kwestia tego, iż piszę o 3 tomie cyklu, którego większość z Was może jeszcze nie znać, lub po prostu zwykłe wyjście z wprawy :( 

Wybaczcie.

Starałam się uniknąć spoilerów.

Trzeci tom cyklu Kwiat paproci był zdecydowanie mniej obfity w tragiczne wydarzenia, które wcześniej spotykały naszych bohaterów. Jednak czy to źle? Zdecydowanie nie! Myślę, że autorka zastosowała tu doskonały zabieg obniżenia napięcia, które towarzyszyło nam w dwóch poprzednich tomach.  
Nie pomyślcie sobie, że nic się nie działo! O nie, tego powiedzieć nie mogę, działo się wystarczająco dużo.
Żerca jest typową kontynuacją, ktoś kto nie czytał wcześniejszych tomów, nie powinien się za niego zabierać.
W tej części autorka daje nam możliwość zaobserwowania przygotowań do kolejnego święta słowiańskiego: Święta Plonów.  Jednak to nie akurat ten aspekt słowiańskich obyczajów wydał mi się najciekawszy. Pani Miszczuk pokusiła się o opisanie w najnowszym tomie tradycyjnego wieczoru panieńskiego oraz swaćby (wesela). I powiem Wam, doprawdy jest co poczytać :) bo czy ktokolwiek z nas wyobraża sobie wieczór panieński spędzany w środku lasu, popijając „napój płodności”, smarując się maścią przyciągającą adoratorów i w końcu tańcząc nago przy ognisku(!) ciekawa perspektywa. Szczególnie gdy zaraz po wyjściu z lasu trafiasz pod drzwi ukochanego, na którego zapach owych specyfików naprawdę działa :p

Jak zawsze w Kwiecie paproci mamy do czynienia z opisem różnych schorzeń i ziół czy zabiegów działających na nie. Jak zawsze mamy do czynienia z bogami i ich grą prowadzoną z ludźmi. Jak zawsze mamy opisaną całą masę obyczajów i tradycji starosłowiańskich.

W całym cyklu niezwykle podoba mi się, że wątek romantyczny jest poprowadzony subtelnie, choć momentami obsesyjne myśli głównej bohaterki były niezwykle irytujące i infantylne. Wkurzało mnie również jej ciągłe pchanie się w kłopoty, jakby niczego się nie nauczyła w poprzednich częściach :p Jednak Gosi nie da się nie lubić, tak samo jak Jarogniewy, Mieszka, Sławy. Bohaterowie są wykreowani bardzo ciekawie, a uosobienie bogów niezwykle mnie intryguje. Przyznam szczerze, że marzy mi się jakiś serial na podstawie całego cyklu. Tylko kto by mógł zrobić to tak, aby tego nie zepsuć? :(  Chyba tylko Tomasz Bagiński. Macza on jednak swoje palce w obecnym „Wiedźminie”, więc jest cień szansy na dobrą ekranizację.

Polecam oczywiście cały cykl, tym którzy jeszcze nie czytali, a kto dwa tomy ma już za sobą, serdecznie polecam sięgnięcie po „Żerce” (tak ps. żerca to określenie kapłana, osoby ówcześnie odpowiedzialnej za rozwój duchowy).
Magia jest wciąż żywa!

Z utęsknieniem czekam na „Przesilenie”, które niestety będzie ostatnim tomem cyklu. Jednak już nie mogę doczekać się dalszego ciągu przygód Gosi i Mieszka. Szczególnie, że opisane mają tam być obrzędy „Dziadów” oraz „Szczodrych Godów”.


Co do samej autorki to wyczytałam na jej blogu, iż na przełomie sierpnia i września ukaże się "Sekretnik szeptuchy - czyli wszystko co każda Słowianka wiedzieć powinna". Już zacieram swoje ręce :D



14 komentarzy:

  1. Pierwszego tomu nie czytałam, ale zachęciłaś mnie. Być może sięgnę :)

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnij, myślę że cykl mógłby przypaść Ci do gustu.

      Buziaki :*

      Usuń
  2. Ja jakoś nie mogę przekonać się do tej autorki i chyba te pozycję również sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze ale jestem bardzo ciekawa :)

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/07/43-recenzja-after-ocal-mnie-anna-todd.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynaj więc czytanie od pierwszego tomu! Polecam serdecznie! :)

      Usuń
  4. Starałam się tak delikatnie przelecieć wzrokiem przez recenzję, bo cały cykl dopiero przede mną. Widzę, że Ci się podobało, super, też chętnie przeczytam. I też boję się kleszczy, więc trochę tę bohaterkę rozumiem:) Pomysł na fabułę jest prześwietny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. rozumiem! absolutnie proszę sobie nie psuć przyjemności czytania spoilerami! :)
      Czytając Twoja bloga i obserwując Twoje wybory czytelnicze, myślę że mogłoby ci spodobać takie połączenie alternatywnej historii - starosłowiańskich wierzeń ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. A mnie jakoś do tej serii nie ciągnie zupełnie. ;/ Chyba trochę tematyka nie dla mnie, ostatnio zaczytuję się w zupełnie innych klimatach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, każdy ma prawo do swojego wyboru :)

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  6. W wolnej chwili dlaczego nie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to musisz zarezerwować dłuższą chwilę na 3 tomy ;)

      Usuń
  7. Ja już od jakiegoś czasu mam ochotę na "Szeptuchę" zwłaszcza, że bardzo podobały mi się owego czasu książki autorki. Tj. trylogia "Ja, diablica" czy "Wilk". Czas w końcu poznać inne książki autorki! Aż się boję tego spotkania po latach w sumie... :D

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno proza Pani Miszczuk uległa zmianie przez te wszystkie lata, wszakże pisząc wymienione przez Ciebie powieści była nastolatką. Myślę, że nie zawiedziesz się na tej "dojrzalszej" wersji.

      Pozdrawiam :*

      Usuń

Witaj dobry człowieku :))
Proszę zostaw po sobie ślad na pamiątkę i adres bloga, abym mogła zajrzeć :)