-
Spotkałeś kiedyś jakiegoś boga? - zagadnęłam.
Spojrzał
na mnie kompletnie zaskoczony. Na jego ustach błąkał się rozbawiony uśmiech.
-
Nie - odparł. - Wiesz, oni raczej nie pojawiają się osobowo przed swoimi
wyznawcami. Możemy czuć jedynie ich duchową obecność. Rzeczy, o których mówisz,
dzieją się tylko w filmach.
Ha!
Pomieszka chwilę w Bielinach, to się bardzo zdziwi.
Jakie szczęście
mnie spotkało, że po przeczytaniu drugiego tomu cyklu „Kwiat paproci” nie
musiałam długo czekać na jego kontynuacje. Już 10 maja autorka uraczyła nas
trzecim (i nie ostatnim!) tomem pt. „Żerca”.
Byłam zahipnotyzowana
przepiękną okładką(autorka i wydawnictwo jak zawsze bardzo się postarali).
Oprócz tradycyjnie znajdujących się na okładce wypukłych liści kwiatu paproci,
oszalałam ze szczęścia widząc tyle mojego ukochanego fioletu! Satysfakcja
wizualna, gwarantowana :)
Nie wiem jak zarysować
fabułę nie spoilerując osobom, które nie czytały poprzednich części. Chyba się
nie da. Wstawiam więc tradycyjny opis ze strony wydawnictwa, a kto uważa że
może mu zaszkodzić niech nie czyta ;)
Opis = SPOILER
Gosi udało się
przeżyć Noc Kupały, ale kłopoty się nie skończyły. Młoda szeptucha zaciągnęła u
Swarożyca dług, którego spłata z pewnością nie będzie przyjemna. W dodatku
Mieszko przepadł bez śladu, a w wiosce pojawił się nowy, młody żerca, który
chętnie pocieszyłby tęskniącą za ukochanym Gosię... Gdy wydaje się, że gorzej
być nie może, w okolicy pojawia się tajemniczy myśliwy, który poluje na istoty
nadprzyrodzone, a rusałka Sława, przyjaciółka Gosi, znajduje się w śmiertelnym
niebezpieczeństwie. Tego już za wiele! Mimo że szeptucha zawiodła się na
Sławie, żaden mężczyzna nie będzie mieszał się w babską przyjaźń! Gosława
pokaże mu, gdzie raki zimują. Choćby miała zginąć (ale wolałaby jednak nie).
Dla tych którzy nie czytali pierwszego tomu, wstawię
opis „Szeptuchy” , aby lepiej zarysować fabułę. To możecie czytać, nie czytając
poprzednich części ;)
Porywająca, świetnie napisana powieść, w której
XXI-wieczną Polską nadal rządzą Piastowie, a wiara i obrzędy przodków są cały
czas żywe. A wszystko przez to, że Mieszko I zdecydował się nie przyjąć
chrztu... Gosława Brzózka, zwana Gosią, po ukończeniu medyny wybiera się do
świętokrzyskiej wsi Bieliny na obowiązkową praktykę u szeptuchy, wiejskiej
znachorki. Problem polega na tym, że Gosia - kobieta nowoczesna, przyzwyczajona
do życia w wielkim mieście - nie cierpi wsi, przyrody i panicznie boi się
kleszczy. W dodatku nie wierzy w te wszystkie słowiańskie zabobony. Bogowie nie
istnieją, koniec, kropka! Pobyt w Bielinach wywróci jednak do góry nogami jej
dotychczasowe życie. Na Gosię czeka bowiem miłość. Czy jednak Mieszko,
najprzystojniejszy mężczyzna, jakiego do tej pory widziała, naprawdę jest tym,
za kogo go uważa? I co się stanie, gdy słowiańscy bogowie postanowią sprawić,
by w nich uwierzyła? Słowiańskie bóstwa, pradawne obrzędy, romans, a przede
wszystkim - solidna dawka humoru!
Kilka słów ode mnie
Po pierwsze
muszę Was przeprosić, bo wracam tu po długiej przerwie i czuję, że ta recenzja
nie ma i nie będzie miała ani rąk, ani nóg. Może to kwestia tego, iż piszę o 3
tomie cyklu, którego większość z Was może jeszcze nie znać, lub po prostu
zwykłe wyjście z wprawy :(
Wybaczcie.
Starałam się uniknąć
spoilerów.
Trzeci tom cyklu
Kwiat paproci był zdecydowanie mniej
obfity w tragiczne wydarzenia, które wcześniej spotykały naszych bohaterów.
Jednak czy to źle? Zdecydowanie nie! Myślę, że autorka zastosowała tu doskonały
zabieg obniżenia napięcia, które towarzyszyło nam w dwóch poprzednich tomach.
Nie pomyślcie
sobie, że nic się nie działo! O nie, tego powiedzieć nie mogę, działo się
wystarczająco dużo.
Żerca jest
typową kontynuacją, ktoś kto nie czytał wcześniejszych tomów, nie powinien się
za niego zabierać.
W tej części
autorka daje nam możliwość zaobserwowania przygotowań do kolejnego święta
słowiańskiego: Święta Plonów. Jednak to
nie akurat ten aspekt słowiańskich obyczajów wydał mi się najciekawszy. Pani
Miszczuk pokusiła się o opisanie w najnowszym tomie tradycyjnego wieczoru
panieńskiego oraz swaćby (wesela). I powiem Wam, doprawdy jest co poczytać :) bo czy ktokolwiek z nas wyobraża sobie wieczór
panieński spędzany w środku lasu, popijając „napój płodności”, smarując się
maścią przyciągającą adoratorów i w końcu tańcząc nago przy ognisku(!) ciekawa
perspektywa. Szczególnie gdy zaraz po wyjściu z lasu trafiasz pod drzwi
ukochanego, na którego zapach owych specyfików naprawdę działa :p
Jak zawsze w Kwiecie
paproci mamy do czynienia z opisem różnych schorzeń i ziół czy zabiegów
działających na nie. Jak zawsze mamy do czynienia z bogami i ich grą prowadzoną
z ludźmi. Jak zawsze mamy opisaną całą masę obyczajów i tradycji
starosłowiańskich.
W całym cyklu
niezwykle podoba mi się, że wątek romantyczny jest poprowadzony subtelnie,
choć momentami obsesyjne myśli głównej bohaterki były niezwykle irytujące i
infantylne. Wkurzało mnie również jej ciągłe pchanie się w kłopoty, jakby
niczego się nie nauczyła w poprzednich częściach :p Jednak Gosi nie da się nie
lubić, tak samo jak Jarogniewy, Mieszka, Sławy. Bohaterowie są wykreowani
bardzo ciekawie, a uosobienie bogów niezwykle mnie intryguje. Przyznam
szczerze, że marzy mi się jakiś serial na podstawie całego cyklu. Tylko kto by
mógł zrobić to tak, aby tego nie zepsuć? :( Chyba tylko Tomasz Bagiński. Macza on jednak swoje
palce w obecnym „Wiedźminie”, więc jest cień szansy na dobrą ekranizację.
Polecam
oczywiście cały cykl, tym którzy jeszcze nie czytali, a kto dwa tomy ma już za
sobą, serdecznie polecam sięgnięcie po „Żerce” (tak ps. żerca to określenie
kapłana, osoby ówcześnie odpowiedzialnej za rozwój duchowy).
Magia jest wciąż
żywa!
Z utęsknieniem
czekam na „Przesilenie”, które niestety będzie ostatnim tomem cyklu. Jednak już
nie mogę doczekać się dalszego ciągu przygód Gosi i Mieszka. Szczególnie, że
opisane mają tam być obrzędy „Dziadów” oraz „Szczodrych Godów”.
Co do samej
autorki to wyczytałam na jej blogu, iż na przełomie sierpnia i września ukaże
się "Sekretnik szeptuchy - czyli wszystko co każda Słowianka wiedzieć
powinna". Już zacieram swoje ręce :D
Pierwszego tomu nie czytałam, ale zachęciłaś mnie. Być może sięgnę :)
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Sięgnij, myślę że cykl mógłby przypaść Ci do gustu.
UsuńBuziaki :*
Ja jakoś nie mogę przekonać się do tej autorki i chyba te pozycję również sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś dasz jej szansę ;)
UsuńNie czytałam jeszcze ale jestem bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agaa
http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/2017/07/43-recenzja-after-ocal-mnie-anna-todd.html
Zaczynaj więc czytanie od pierwszego tomu! Polecam serdecznie! :)
UsuńStarałam się tak delikatnie przelecieć wzrokiem przez recenzję, bo cały cykl dopiero przede mną. Widzę, że Ci się podobało, super, też chętnie przeczytam. I też boję się kleszczy, więc trochę tę bohaterkę rozumiem:) Pomysł na fabułę jest prześwietny :)
OdpowiedzUsuńrozumiem! absolutnie proszę sobie nie psuć przyjemności czytania spoilerami! :)
UsuńCzytając Twoja bloga i obserwując Twoje wybory czytelnicze, myślę że mogłoby ci spodobać takie połączenie alternatywnej historii - starosłowiańskich wierzeń ;)
Pozdrawiam :)
A mnie jakoś do tej serii nie ciągnie zupełnie. ;/ Chyba trochę tematyka nie dla mnie, ostatnio zaczytuję się w zupełnie innych klimatach.
OdpowiedzUsuńRozumiem, każdy ma prawo do swojego wyboru :)
UsuńPozdrawiam :*
W wolnej chwili dlaczego nie? :)
OdpowiedzUsuńto musisz zarezerwować dłuższą chwilę na 3 tomy ;)
UsuńJa już od jakiegoś czasu mam ochotę na "Szeptuchę" zwłaszcza, że bardzo podobały mi się owego czasu książki autorki. Tj. trylogia "Ja, diablica" czy "Wilk". Czas w końcu poznać inne książki autorki! Aż się boję tego spotkania po latach w sumie... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Na pewno proza Pani Miszczuk uległa zmianie przez te wszystkie lata, wszakże pisząc wymienione przez Ciebie powieści była nastolatką. Myślę, że nie zawiedziesz się na tej "dojrzalszej" wersji.
UsuńPozdrawiam :*