Kochani. Mało mnie tutaj ostatnio i na
razie nie mam widoków na to, aby to się zmieniło. Musicie mi wybaczyć. Nie mam
o czym pisać, bo nie mam czasu czytać, a poza tym pisać też nie mam kiedy, więc
ten post będzie bardzo zwięzły i refleksyjny.
Wybaczcie mi, że nie odwiedzam waszych
blogów, jednak w ten weekend czekają mnie 3 egzaminy, w bibliotece miałam
spotkania z dziećmi + dochodzą inne rzeczy jak lekarze czy robienie ozdób
świątecznych na kiermasz charytatywny. Ale już niedługo obiecuję, dajcie
przeżyć mi ten weekend i mam nadzieję wrócić do Was szczęśliwa po zdanych
egzaminach, przeczytanej książce ( wszakże długa podróż pociągiem przede mną
więc będzie czas na czytanie). Później będziemy czekać na Święta :D
A teraz zostawiam Was z moją bratnią duszą ze świata literackiego. Człowieka,
którego pokochałam jedyną w swoim rodzaju miłością. A miłość ta zrodziła się właśnie
od tego opowiadania…. Pokocham ją siłą
woli.
Zostawiam Wam fragmenty i link do
słuchowiska, które przesłuchałam już wielokrotnie.
Dziękuję Ci Edwardzie Stachuro, że tworzyłeś tak piękne rzeczy.
A teraz zostawiam Was z moją bratnią duszą ze świata literackiego. Człowieka, którego pokochałam jedyną w swoim rodzaju miłością. A miłość ta zrodziła się właśnie od tego opowiadania…. Pokocham ją siłą woli.
Dziękuję Ci Edwardzie Stachuro, że tworzyłeś tak piękne rzeczy.
Zamilkła, spojrzała w okno i znowu na mnie. Ja paliłem i patrzyłem
na to wszystko poprzez snujący się fantasmagorycznie dym palonego
papierosa.
- Jesteś mężczyzną; ja, jak widzisz, jestem kobietą. I uśmiechnęła się.
Miękko, ale nie kocio. Kobieco, ale nie zalotnie. Choć może zalotnie, ale
jakoś nieprzewrotnie. I nieznacznie. Bardzo delikatnie. Mnie - co starałem
się widzieć wszystko, każdy najmniejszy nawet szczegół mogący być mi
pomocny w kontrataku na powszechną i co dzień, i co krok nachalną
wulgarność świata - bardzo się ten uśmiech spodobał i spróbowałem
odwzajemnić się dziewczynie uśmiechem podobnym.
- Jestem kobietą - podjęła dziewczyna - i... jak by ci to powiedzieć... no,
jestem normalną kobietą.
Jeżeli to prawda, to dobrze - pomyślałem. To bardzo dobrze. Bo w
ten sposób jest już nas przynajmniej dwoje normalnych w tym
nienormalnym, chorym świecie.
- Wszystko, co powiem, to prawda - powiedziała, jakby nie wiem jakim
zmysłem wyczuwając, że o tym właśnie przed sekundą myślałem.
- Co ty o tym wszystkim pomyślisz, to twoja sprawa, ale musisz mi
wierzyć. To dla mnie bardzo ważne. Musisz mi wierzyć.
Kiwnąłem głową.
- Jestem normalną kobietą - podjęła dziewczyna - ale od pewnego czasu,
od początku właściwie, nie ma w moim życiu żadnego mężczyzny.
Mogłabym mieć, wybacz mi ten zwrot, ale nie chciałam. Nie tylko dlatego
nie chciałam, to też ci chcę powiedzieć, że brzydzę się tą grą, tym
łaszeniem się, tym podchodzeniem, tym skradaniem się...
Tymi ociekającymi słówkami, tym ociekającym wzrokiem, tą ociekającą
śliną - dodałem w myśli.
- ...Kiedy widzę - podjęła - jak to robią inni, czy to mężczyźni, czy to
kobiety, kiedy jestem tego przypadkowym świadkiem albo niekiedy
obiektem, to nie wiem... chciałabym się schować pod stół albo zniknąć
nagle, wyparować, żeby tego nie oglądać. A czasami to... czasami to
muszę wyjść do łazienki, bo robi mi się niedobrze. Nachodzą mnie
wymioty.
Niesamowite - pomyślałem. Chyba po raz pierwszy słyszę kogoś,
kto mówi o tych sprawach tak, jak ja bym o tym mówił. Niesamowite.
(...)
- Tak, mogłabym - podjęła. I znów na chwilkę przerwała, i znów po chwilce
podjęła:
- Ale nie chcę. Bo jeszcze więcej niż tej gry, wiesz, to brzydzę się
mnogości. Wielości. Brzydzę się. Fizycznie i nie tylko fizycznie. Ja nie
jestem wieloma kobietami. Jestem jedną kobietą i chcę być jedną. I nie
chcę wielu mężczyzn. Chcę jednego. Chciałabym. Rozmawiam nieraz z
koleżankami, tak ogólnie, ale trochę też o tym, i one mówią: "Trzeba
mieć zdrowy stosunek do tych spraw". Zdrowy stosunek według nich to
spać z każdym mężczyzną, który się podoba, który jest przystojny albo
miły, ujmujący, albo który kobiecie czymś imponuje, szybką jazdą na
motorze, szampańskim wydawaniem pieniędzy albo grą na gitarze, albo
czymś w tym rodzaju. Jeżeli to jest zdrowy stosunek, to mój jest chory. Ale
ja nie myślę, że mój Jest chory. Nie mogę, a nawet gdybym mogła, nie
chcę spać z wieloma mężczyznami, z drugim, trzecim, piątym. Z jednym
chciałabym. I nawet tańczyć nie chcę z wieloma. Nic chcę się ocierać o wiele
męskich ciał. Nie wiem, co o tym pomyślisz, ale powiem ci, że ja nie widzę
dużej różnicy pomiędzy zatańczeniem z mężczyzną a położeniem się z
nim do łóżka. Na pewno można na to spojrzeć inaczej, nie tak drastycznie,
jak powiedziałaby moja koleżanka, ale ja tak to widzę i mówię ci to, bo
chcę ci powiedzieć. Żebyś wiedział o mnie. Choć ja o tobie to, tak
naprawdę, nie wiem nic. Widzę cię po raz drugi w życiu i wszystko, co
myślę o tobie, to sobie wyobraziłam.
(...)
- Wiesz, temu jednemu mężczyźnie chciałabym dać, tak zwyczajnie, taknajzwyczajniej w świecie - jak podarek imieninowy czy urodzinowy - całemoje życie. Bez reszty. Chciałabym być z nim i podróżować z nim, i czekaćna niego wtedy, kiedy nie mógłby mnie ze sobą zabierać. Chciałabym dlaniego utrzymywać dom w czystości i robić zapasy na zimę, kompoty,konfitury, marynować grzyby, kwasić ogórki, butelkować szczaw, pomidory,kisić kapustę Í inne wspaniałości. Chciałabym mu zrobić na drutach albona szydełku długi długi ciepły szalik i ciepły sweter, i ciepłe rękawiczki, iciepłą czapkę, i bardzo ciepłe skarpety, i w ogóle. Bo to tak jest, że dlasiebie, owszem, można coś tam zrobić, ale dla drugiego człowieka to jużmożna coś niesamowicie pięknego zrobić, wszystko. Wszystko, i, czy jawiem... może jutro zgaśnie słońce, przecież może; albo nam je przesłoni,na zawsze, jakiś straszny potworny grzyb... Przeciec może.Jakże niesamowicie mówi ta dziewczyna - myślałem. Jakimsposobem ona uchowała się i uchowała takie myślenie niemodne w świecietym, wśród ludzi tych, którzy - sami nie potrafiąc tak mocno i prostokochać - wszystko robią, żeby taką miłość poniżyć, pognębić, zhańbić,zdeptać, zniszczyć, zamordować (bo inność drażni jednakowość), lspecjalne obyczaje w tym niszczycielskim morderczym celu stworzyli,specjalną filozofię, specjalną sztukę, specjalnych specjalistów-artystów,cały specjalny świat. I, no tak, no tak, przecież może jutro zgasnąć Słońcealbo może nam je przesłonić jakiś straszny potworny grzyb. Na zawsze,jutro, pojutrze, na zawsze, przecież może się to stać.
Pracuj spokojnie i zdaj egzaminy!
OdpowiedzUsuńWartościowy tekst muszę go przeczytać jeszcze raz w zupełniej ciszy.
Jak najbardziej wybaczamy :) Trzymam kciuki za egzaminy i za to, żebyś miała choć trochę czasu dla siebie.
OdpowiedzUsuńHej kochana!!! :) Ja z kolei na siłę wymuszam czas na czytanie książek i jako takie prowadzenie bloga... nie poddaje się!! ale no cóz.. zawalam przez to troche swoich szkolnych obowiązków. Czekam cierpliwie aż powrócisz z jakąs cudowną recenzja, oczywiście poinformuj mnie wtedy <333 :) Życze samych sukcesów i zdania egzaminów. Czuje, że ja także mogłabym pokochać Edwarda Stachure, ten tekst jest magiczny.. pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuń(recenzentka-ksiazek.blogspot.com)
Spokojnie wszystko tam ogarniaj do egzaminów, potem sobie i tu nadrobisz wszystko. ;)
OdpowiedzUsuńA ja pana Stachurę uwielbiam za wiersz "Zobaczysz". ;) Jest niesamowity!
Piękny tekst. Wybaczymy ci wszystko, a ty zajmij się wszystkimi ważnymi sprawami. Świetny post.
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Ty się niczym tutaj nie przejmuj. Wiadomo, że są w życiu rzeczy ważne i ważniejsze. Czasem nasza pasja musi zejść nieco na boczy tor, bo prawdziwe życie ma dla nas inne nieprzewidziane zadania. ALE pamiętaj też aby nie popaść z jednej skrajności w drugą. Trzeba znaleźć jakiś balans w życiu :D Trzymam kciuki za egzaminy i mam nadzieję, że jak najszybciej do nas wrócisz z super świetna recenzją książki o której nigdy nie słyszałam! :* Co do tekstu który wstawiłaś, powiem tylko, że jest piękny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Kejt_Pe
Ukryte Miedzy Wersami