środa, 30 listopada 2016

Kulturalny listopad

Kochani listopad był dla mnie niesamowicie trudnym miesiącem, ilością przeczytanych książek nawet nie będę się chwalić, bo nie ma czym. Filmów również nie obejrzałam zbyt wiele. Wszystko ze względu na zupełny brak czasu. Praca, studia, dojazdy ... to wszystko komplikuje i niszczy pojęcie czasu wolnego. Muszę Wam jednak przyznać, że ten miesiąc pomiędzy tym moim zalataniem dostarczył mi wielu kulturalnych (muzycznych) perełek. 
Udało mi się bowiem w ten napięty grafik wepchnąć, aż 3 koncerty, które chyba dodały mi siły w najgorszych momentach zwątpienia :) 
Dziś więc muzycznie, zostawię to co uwielbiam :)

Pierwszym koncertem, tym wymarzonym, upragnionym był koncert Dawida Podsiadło. Powiem Wam, że kibicuje Dawidowi już od czasów x-factora i to co wyczynia ten chłopak przechodzi moje muzyczne pojęcie. Jest to obecnie największa perełka na naszym rynku muzycznym. I o ile uwielbiałam go i darzyłam platoniczną miłością to po koncercie miłość ta wzrosłą chyba potrójnie :D
Fantastyczne widowisko, nowe, dopracowane aranżacje, cały zespół i Dawid - mistrzostwo :)
Polecam serdecznie wszystkim :) I wstawię piosenkę, która jest może mniej popularna ale skradła mi cały koncert, gdyż na żywo jest jeszcze piękniejsza niż w wersji z albumu. 



Trzy dni później miałam okazję być na koncercie Piotra Zioły - czyli świeżynki na naszej polskiej scenie muzycznej. Chłopak pomimo swoich 20 lat, zachwyca dojrzałością sceniczną. Piotrek ma bardzo oryginalny głos, utwory niektóre dosyć melancholijne. Jeżeli kojarzycie go to prawdopodobnie z piosenek "W ciemno" lub "Podobny". 
Ja jednak po koncercie stawiam zdecydowanie na kawałek "Safari". Z Piotrem udało mi się nawet porozmawiać i zrobić zdjęcie co dodało mi energii na nadchodzące zmagania z nauką i obowiązkami z pracy. Posłuchajcie i się delektujcie:





Ostatnim wydarzeniem kulturalnym w jakim miałam przyjemność brać udział w miesiącu listopadzie był koncert z okazji Dnia Niepodległości pt. "Czas Honoru". Orkiestra Opery i Filharmonii w Białymstoku dostarczyła mi niezapomnianych wzruszeń grając muzykę z serialu "Czas Honoru". Nie zapominam o wspaniałym chórze i solistach: Krzysztofie Iwaneczko i Kai Mianowanej. Wszystko to było przeplatane czytaniem wierszy przez Antoniego Pawlickiego i Agnieszkę Więdłochę. Usłyszeć wiersze Baczyńskiego, Gałczyńskiego czy 
Herberta z takich ust... uwierzcie - niesamowite przeżycie. 
Mieliśmy również tę niesamowitą przyjemność poznać twórcę serialowej muzyki Bartosza Chajdeckiego. Zawsze chciałabym tak świętować to najważniejsze święto dla naszego kraju :)




   W grudniu nie planuje nigdzie być dlatego dziękuję Ci listopadzie, że pomimo swojej melancholii i smutku dałeś mi tak wiele :)
Bądźcie zdrowi!



piątek, 25 listopada 2016

"Zbyt dumna, zbyt krucha" - Alfonso Signorini





 Opis

Życie legendarnej greckiej śpiewaczki Marii Callas (1923–1977) nadaje się na niezwykłą powieść bez żadnych zmyśleń. Obdarzona charyzmą, temperamentem i wyjątkowym głosem, szybko zdobyła sławę. Potrafiła rzucić się z pięściami na rywalkę, ale najwięcej wymagała od siebie: by nie wyglądać na scenie jak słoń, odchudziła się o kilkadziesiąt kilogramów. Piękna jak Audrey Hepburn, u szczytu kariery poznała słynnego miliardera Onassisa. Zakochana bez pamięci, przestała śpiewać. I wtedy Onassis poznał wdowę po prezydencie Kennedym, Jacqueline...
Barwna opowieść o sztuce, miłości, bogactwie i utraconym szczęściu.



Recenzja

   Dzisiaj recenzja książki, którą przeczytałam już bardzo dawno. Jednak zostałam zachęcona do wstawienia notki na jej temat pod wpływem wizyty czytelniczki w bibliotece, w której pracuje. Owa Pani bardzo zachwycała się książką i miałyśmy okazję porozmawiać o traumatycznym, jakby nie było życiorysie divy operowej Marii Callas. Emocji  jakie wywołała u mnie historia życia tej sławnej śpiewaczki nie da się opisać słowami. Dlatego też ta recenzja nie będzie zbyt długa. O niektórych książkach nie trzeba pisać zbyt dużo - należy je przeczytać i poczuć.
   Nie jestem osobą, która interesuje się muzyką klasyczną, owszem lubię od czasu do czasu pojawić się w operze, jednak głównie na koncertach orkiestry czy na genialnych musicalach. Daleko mi do fanki śpiewu operowego. Dlatego zadziwiłam sama siebie sięgając po tę książkę. Ale w życiu dobrze jest czasem zrobić coś niesamowitego prawda? ;) Biorąc się za czytanie skusiła mnie chyba uroda samej Marii Callas oraz fakt, że zupełnie nic o niej nie wiedziałam, a trochę wstyd było mi mieć takie braki względem tak wielkiej gwiazdy. Uwielbiam biografię, Ci którzy tu zaglądają mają tego świadomość. Ale spokojnie. Nie jest to biografia z typu naukowych badań. Mamy tu do czynienia z biografią fabularyzowaną. Napisana jest językiem niezwykle przyjemnym, czyta się ją z lekkością. Jednak lekkość ta wypływa tylko i wyłącznie ze względów językowych. Sama fabuła jest niepowtarzalnie wstrząsająca i pełna niezwykłych zwrotów akcji.
   Czytając książkę niejednokrotnie zadawałam sobie pytanie: jak wielką cenę trzeba zapłacić za odrobinę szczęścia w życiu? Ile jest w stanie wytrzymać człowiek? Jaka liczba upokorzeń zmieści się na barkach jednej kobiety? Czytałam wiele biografii w swoim życiu. O Marii Callas nie wiedziałam nic, teraz wiem trochę więcej jednak tylko ona znała do końca prawdę, którą skrywało jej serce. 
   Nie chciałabym Wam zdradzać za bardzo fabuły. Może jest ktoś, kto oglądał jakiś film o Marii, może ktoś jest jej wielbicielem... Dla tych którzy nie wiedzą nic, powiem tylko, że Callas znalazła się na mojej liście sławnych-nieszczęśliwych tuż za prowadzącą rodziną Beksińskich. Ta kobieta przeżyła chyba wszystko. Trudne dzieciństwo, totalna nie akceptacja przez matkę i siostrę, oddalenie od ukochanego ojca, zmaganie z otyłością, miłość i utratę miłości, smak macierzyństwa... czy raczej jego brak, sławę i upadek....
   Nie napiszę już nic więcej, bo byłoby to niepotrzebnym spoilerem. Przeczytajcie sami. Jesteście wrażliwi? Przygotujcie ładunek współczucia...

 

Podsumowując


Subtelna i poruszająca historia o talencie, marzeniach, miłości oraz o życiu...
O życiu w biedzie i poniżeniu, o trudnych relacjach z rodziną i braku akceptacji.
Opowieść o wielkim talencie i bogactwie, które nie mają nic wspólnego ze szczęściem głównej bohaterki.
Poruszyła ona we mnie najbardziej ukryte zakątki duszy, pozwoliła zaczerpnąć tej historii, spróbować przeżywać upadki i wzloty wraz z Marią.
Pomimo tego, iż nie interesuję się operą, to po lekturze tej biografii, musiałam choć chwilę poświecić na posłuchanie wykonań wielkiej divy.
Legendy, która skrywała w głębi wielką samotność i wielkie cierpienie...
Mam nadzieję, że ktokolwiek został zachęcony do poznania życiorysu Marii Callas. Jeśli nie w tej książce, zachęcam do wielu innych dostępnych źródeł.

*źródło zdjęć: pinterest.com

poniedziałek, 21 listopada 2016

"Pokuta" - Ian McEwan

 

 

Opis

 

W pewien upalny ranek 1935 roku trzynastoletnia Briony Tallis jest przypadkowym świadkiem sceny miłosnej pomiędzy młodym Robbiem a swoją starszą siostrą Cecilią. Wyobraźnia dziewczynki podsuwa jej różne interpretacje tego wydarzenia, co prowadzi do tragedii. Wybucha II wojna światowa, Briony zostaje pielęgniarką, stawia pierwsze kroki jako pisarka. Zdaje sobie sprawę z wyrządzonego przez siebie zła. Pisarstwo staje się jej pokutą, a kolejne wersje pisanej opowieści coraz bardziej przybliżają ją do prawdy owych kilku upalnych dni. Ale czy w tym wypadku pokuta może oznaczać odkupienie?

 


 

Recenzja

 

   Są takie historie, do których wraca się wielokrotnie. Wraca się chociaż bolą niesamowicie. Nie ma znaczenia, że słyszysz to kolejny raz... boli tak samo jak za pierwszym razem. Taką opowieścią jest dla mnie "Pokuta".
   Przyznam szczerze, że pierwsze spotkanie z bohaterami przeżyłam w filmowej odsłonie. Był taki czas w moim życiu, że potrzebowałam w swoim życiu jakiegoś potrząśnięcia. Uwierzcie dzięki tej historii dostałam bardzo porządnie obuchem w łeb i otrząsnęłam się z letargu swoich wydumanych problemów. To, że złamałam zasadę "najpierw książka, później film" w tym przypadku wyszło mi bardzo na korzyść. Książkę zakupiłam sobie co prawda zaraz po obejrzeniu filmu, jednak leżała ona na mojej półce przez ponad rok. Nie sięgnęłabym pewnie po nią nadal, gdyby w moje ręce nie wpadł audiobook. Zważywszy na to, że kiedyś przymierzałam się do książki ale kompletnie mi nie szła postanowiłam wykorzystać fakt swoich codziennych długo trwających dojazdów do pracy i zasłuchać się w przesmutnej historii Cecilii i Robbiego. Powiem Wam szczerze i z całą odpowiedzialnością: film zdecydowanie przewyższa w tym wypadku książkę. Zdarza się to tak rzadko, tym bardziej wzbudziło moją ciekawość.
   Przyznam się szczerze i bez bicia, że sięgnęłam po film ze względu, że występuje tam moja platoniczna miłość czyli James McAvoy. Niezbyt ambitne intencje. Zasiadając wówczas do seansu nie miałam pojęcia o ogromie ładunku emocjonalnego jaki niesie ze sobą cała historia.
    Wybaczycie mi jeżeli nie będę się zagłębiać w styl pisarski Pana McEwana? Uwielbiam tego człowieka za stworzenie tak niesamowitej powieści jednak przyznam szczerze, że gdyby nie audiobook baardzo ciężko byłoby mi przeczytać tę powieść. O zgrozo! gdybym nie obejrzała filmu wcześniej pewnie porzuciłabym książkę, bo z zasady jak coś mnie męczy to nie doczytuje tego do końca. Oblewa mnie zimny pot na samą myśl, że mogłabym pominąć gdzieś we wszechświecie tę historię.
   Akcja powieści jest podzielona na trzy części. W pierwszej z nich poznajemy bohaterów, pomiędzy którymi rozegra się decydujący splot wydarzeń, który zaważy na ich przyszłości. To w pierwszej części poznajemy Cecilię i Robbiego - głównych bohaterów, których połączy niezwykle silne uczucie. Poznajemy 13-letnią Briony. Mój koszmar. Dlaczego mój koszmar? Nie wiem czy w życiu spotkałam się z tak irytującym bohaterem, którego miałabym ochotę rozszarpać na kawałki, a później te kawałki na jeszcze mniejsze kawałki. Jestem wzburzona już na samo wspomnienie o jej osobie, ciężko napisać mi o niej coś obiektywnego. Myślę, że większość czytelników czy też widzów "Pokuty" ma podobne odczucia do moich. Bo jak dziecko pod wpływem swojej wybujałej wyobraźni może oskarżyć kogoś o zbrodnię, rujnując tym samym życie całej swojej rodziny, a szczególnie niewinnego Robbiego. Dziewczynka będąc świadkiem sceny miłosnej pomiędzy jej siostrą a jej ukochanym odbiera to jako napaść, łączy kilka zupełnie bezsensownych splotów zdarzeń i niszczy życie wszystkim wokół. Wybaczcie ale cała buzuje gdy tylko o tym pomyślę. Pierwsza część jest zdecydowanie najbardziej naładowana emocjonalnie: miłość, nienawiść, rozłąka, niesprawiedliwość...
   W drugiej części autor przedstawia nam losy Robbiego, który zmuszony zostaje do udania się na front po wybuchu wojny. Ta część daje nam historyczny nacisk i obraz, niekiedy drastyczny wojennych poczynań. Mamy w niej również poruszone inne wątki ale nie mogę tak okrutnie spoilerować!
   W trzeciej, ostatniej części spotykamy się z ukochaną Briony. Tym razem dziewczyna ma 18-lat i chyba nareszcie do jej "mądrej" głowy zaczyna docierać co zrobiła. W tej części mamy do czynienia z tytułową pokutą. Briony postanawia zostać pielęgniarką, równocześnie realizując swoje marzenia o byciu pisarką. Wszędzie upatruje się rozgrzeszenia ale czy je dostanie? Co stało się z Cecilią i z Robbiem? Czy udało im się spotkać po latach rozłąki?
Być może prawdę poznacie czytając książkę. Piszę być może, bo ja dopiero za kolejnym razem zrozumiałam, a części nadal nie rozumiem... Jedno Wam powiem: wylałam może łez. A ta historia stała się dla mnie pewnym manifestem życiowym. Ukazaniem, jak ważna jest miłość i drugi człowiek. Jak często człowiek jest omylny i do czego może go to doprowadzić. Moim zdaniem "Pokuta" to doskonała lektura dla kogoś kto pogubił się w życiu. Naprowadza na wspaniałe wartości, o których niestety często zapominamy :(
Polecam Wam serdecznie zapoznanie się z tą historią, czy to w wersji filmowej czy też książkowej.
Przepraszam za chaos wypowiedzi ale nie jestem w stanie zapanować nad nim przy tej właśnie książce.

 

 

środa, 16 listopada 2016

Filmowa jesień

Kochani. Jesień jesienią, wieczory mamy baaardzo długie. Jeżeli zastanawiacie się czasami nad inną formą rozrywką niż książka serdecznie chciałabym polecić Wam kilka filmowych propozycji.
W zestawieniu znalazło się 15 filmów, które nie ukrywam należą do grona moich ulubionych.
Ostrzeżenie !  Zestawienie to jest naprawdę jesienne i melancholijne. Przepełnione smutkiem i nostalgią. Oglądając przeważnie płakałam lub zadałam sobie kilka filozoficznych pytań :'(
Tak jak na listopad przystało. Zapraszam do zapoznania się z moimi propozycjami. Znajdziecie tu różnego rodzaju pozycje. od bajek przez s-f, po melodramaty (te zdecydowanie dominują).

 

15. "Ona" reż. Spike Jonze

 

Opis

Theodore Twombly to ułożony, uduchowiony człowiek, który zarabia na życie pisząc wzruszające, osobiste listy dla innych ludzi. Załamany po zakończeniu długiego związku, staje się zaintrygowany nowym, zaawansowanym systemem operacyjnym, który zapowiadał posiadanie intuicyjnego podmiotu w sobie, indywidualnego dla każdego użytkownika. Po uruchomieniu systemu Theodore zachwyca się poznaniem „Samanthy” − jasnym, kobiecym głosem, który jest wnikliwy, wrażliwy i zaskakująco zabawny. Potrzeby i pragnienia głosu rosną, wraz z potrzebami Theodore’a, ich przyjaźń pogłębia się.

 

Kilka słów refleksji

 Przyznam szczerze, że nie jest to jakoś szczególnie mój ulubiony film jednak wybrałam go, gdyż porusza niezmiernie ważną tematykę. Widzimy tu wrażliwego, samotnego człowieka, który lekko zagubiony w życiu kieruje swoje uczucia do systemu operacyjnego. Przeraził mnie z lekka ten film. Jeżeli rzeczywistość ukazana ma wyglądać tak jak w nim to wybaczcie - nie chcę takiej rzeczywistości.
Warto obejrzeć aby zdać sobie sprawę z tego jak inni ludzie są potrzebni nam do funkcjonowania. I jak wielką wartością jest "być człowiekiem".

 

14. Mój przyjaciel Hachiko reż. Lasse Hallstrom 

 

Opis

Film opowiada historię Hachiko, psa rasy Akita, znalezionego na stacji kolejowej przez profesora muzyki Parkera Wilsona (Richard Gere). Pies szybko przywiązuje się do właściciela i nie przestaje na niego czekać nawet po śmierci Parkera. Film oparty jest na prawdziwej historii psa o tym samym imieniu. Różnica jest jedna - jego właściciel nie był Amerykaninem, lecz Japończykiem o imieniu Ueno Hidesaburo.


Kilka słów refleksji

Film, który wywołał morze łez u całej mojej rodziny ( z tego co wiem nie tylko u mojej, bo większość oglądających potwierdza daną opinię).
Dzieło ukazujące nam siłę przywiązania i psiej miłości, która trwa bezgranicznie.
Moim zdaniem film nie tylko dla wielbicieli zwierząt, może poruszyć każdą wrażliwą duszyczkę.
ZASIADAJ TYLKO Z CHUSTECZKAMI!


13.  Melancholia reż. Lars von Trier


 

Opis

Oś filmu skupia się na siostrach, Justine i Claire, które oddalają się od siebie. Justine wychodzi za mąż za Michaela ), właściwa akcja filmu rozgrywa się podczas ich uroczystości weselnej. Justine jest chora na melancholię, co pozwala jej zachować spokój, gdy Ziemia jest zagrożona zniszczeniem przez inną planetę, do niedawna ukrywającą się za Słońcem, a teraz zmierzającą w stronę Ziemi.

 

Kilka słów refleksji

Chyba najbardziej nostalgiczny, depresyjny i przygnębiający obraz ze wszystkich tu ukazanych. Lars von Trier się z nami nie patyczkuje - wylewa na nas smutek wiadrami. Koniec świata ukazany w tym filmie niezwykle dotyka i to co najbardziej przerażające - ma się wrażenie jakby brało się w nim udział.
Depresja (melancholia) głównej bohaterki jest bardzo przytłaczająca i jeżeli ktoś sam ma mocne obniżenie nastroju nie polecam, gdyż można całkowicie się wczuć.


12. Wall-e reż. Andrew Stanton

 

 

 

Opis 


Od początku 21 stulecia korporacja Buy N Large Corporation (BNL) zarządzając Ziemią, doprowadziła do pokrycia powierzchni całej planety śmieciami. W roku 2105 ludność ewakuowano na czas operacji Miotła na luksusowy kosmiczny liniowiec pasażerski – Aksjomat. Roboty klasy WALL-E miały wszystko posprzątać i w ciągu pięciu lat uczynić Ziemię zdatną do życia. Plan upadł, kiedy Ziemię uznano za zbyt zatrutą i ludzkość musiała pozostać w kosmosie na kolejne siedem stuleci.
WALL-E jest – najprawdopodobniej – ostatnim z robotów, który przetrwał, wykorzystując części zepsutych jednostek. W ciągu siedmiuset lat wykształciła się u niego zdolność okazywania uczuć i myślenia, które popchnęły go m.in. do stworzenia kolekcji rozmaitości oraz udomowienia karalucha. Pewnego dnia niedaleko jego "domu" ląduje prom kosmiczny należący do BNL, którego pasażerka, robot EWA, ma za zadanie skanować powierzchnię w poszukiwaniu roślin, aby dać odpowiedź na pytanie, czy możliwy jest powrót ludzi na Ziemię. Początkowo nieufna w stosunku do WALL-Ego, zaprzyjaźnia się z nim.

 

Kilka słów refleksji

 

Tu nie muszę pisać za dużo. W bajce pada tak mało słów, a jest to niezwykle bogaty i wartościowy obraz. O zgrozo znów o zagładzie ludzkości - tym razem poprzez zanieczyszczenie środowiska. 
WALL-E jest tak pocieszny, iż można by go było oglądać bez końca ;)


11. Dziewczyna z szafy reż. Bodo Kox

 

 

Opis

Historia braci Jacka i Tomka oraz tytułowej dziewczyny. Każdy z nich jest na swój sposób samotny i wyalienowany. Tytułowa bohaterka sama skazuje się na odosobnienie. Tomek cierpi na zespół sawanta - specyficznej dysfunkcji mózgu, która izoluje go od otoczenia, natomiast Jacek ogranicza swój kontakt ze światem do interakcji za pośrednictwem Internetu. Film opowiada o samotności, anonimowości i alienacji, wynikających z różnych przyczyn - własnego wyboru, ale też "nadprzyrodzonej" sprawności umysłu, która rodzi niezwykłe zachowania.

 

Kilka słów refleksji

Moim zdaniem najlepszy polski film, który powstał w ostatnich latach. Porusza niezwykle ważne i wrażliwe tematy. Kreacje bohaterów są niesamowite. Jak na polskie realia - chylę czoło :)

 

10. Amelia reż. Jean-Pierre Jeunet

 

Opis 

Amelia to film opowiadający o dziewczynie, która w dzieciństwie wychowywała się w izolacji od rówieśników. Przebywała zwykle sama w domu, gdyż ojciec, który zresztą nie okazywał jej zbyt wiele uczuć, podejrzewał u niej wadę serca. Jednocześnie matka była zajęta więcej sobą niż nią. Sytuacja ta spowodowała, że dziewczynka często przebywała w świecie swojej wybujałej wyobraźni. Kiedy matka Amelii zginęła w wypadku, jej wychowaniem zajął się wyłącznie ojciec.Kiedy Amelia dorosła, usamodzielniła się i podjęła pracę jako kelnerka w małej kawiarni na Montmartre. Żyła skromnie, cicho i spokojnie, a jej życie wydawało się dość banalne aż do dnia, gdy w swoim mieszkaniu przez przypadek znalazła stare metalowe pudełko ze skarbami z dzieciństwa pewnego chłopca. Amelia postanowiła odnaleźć dorosłego już mężczyznę i oddać mu pudełko.

 

Kilka słów refleksji

Niezwykle specyficzny obraz, niezrozumiany przez duże grono odbiorców, przez innych natomiast totalnie pokochany. Ja jestem zaczarowana Amelią. Jest to opowieść magiczna, niezwykle specyficzna i totalnie oderwana od rzeczywistości. Myślę, że to dobra historia na gorszy dzień. Główna bohaterka jest stworzeniem tak pozytywnym, że człowiek sam się uśmiecha do ekranu ;)

 


9. Zakochana Jane reż. Julian Jarrold

 

Opis

Jane Austen marzy o prawdziwej miłości. Jednak jej rodzice oczekują, że wyjdzie ona za kogoś, kto zapewni całej rodzinie godziwy byt. Pewnego dnia Jane spotyka młodego Irlandczyka - Toma Lefroya, który swoją postawą i nastawieniem do życia wzbudza jej ciekawość.

 

Kilka słów refleksji

Uwielbiam Jane Austen. Kocham jej książki, jej styl. Po obejrzeniu tego filmu moja miłość do niej rozkwitła jeszcze bardziej. Oglądałam go wielokrotnie i wrócę do niego pewnie jeszcze nie raz. Jest to historia niezwykle smutna, tak zupełnie inna niż powieści Austen. Płakałam oglądając, krzycząc z niesprawiedliwości i z pękającego serca głównej bohaterki.
Pozycja obowiązkowa dla wielbicieli Jane. Jane, której powieści były rekompensatą własnego życia ...
Ps. Gra tu mój kochany James McAvoy co dodatkowo podwoiło moje emocje. 

 


 

8.  Siedem dusz 

Opis

Mężczyzna przedstawiający się jako urzędnik podatkowy pojawia się w domach siedmiu śmiertelnie chorych dłużników, by sprawdzić jakimi są ludźmi. Ma dla nich niezwykły dar.

 

Kilka słów refleksji

Film niezwykle smutny i przejmujący. Pokazujący siłę oddziaływania ludzkiego sumienia i dążenia do odzyskania spokoju ducha. Dla mnie wstrząsający i wartościowy obraz.


7.  500 dni miłości reż. Marc Webb

 

Opis

Porzucony przez Summer Tom wraca myślami do 500 dni ich znajomości, by odkryć, co poszło nie tak.

 

Kilka słów refleksji

Opis nie jest zbyt wyczerpujący ale uwierzcie mi, nie ma sensu spoilerować fabuły. To trzeba przeżyć razem z Tomem.
Jest to dla mnie jeden z najważniejszych filmów w życiu, gdyż mam z nim niesamowicie miłe i ciepłe wspomnienie, które na zawsze zostanie w moim sercu :)
Joseph Gordon-Levitt sprawia, że chce go się przytulić i nie wypuszczać nigdy :)
Jego partnerka Zooey Deschanel również przyciąga wzrok swoją niesamowitą urodą. Ale najważniejsza jest muzyka... czyli magiczne The Smiths i scena w windzie :)



 

6.  Edward Nożycoręki reż. Tim Burton

 

Opis

Akwizytorka firmy Avon, Peg Boggs , nie zdoławszy wiele zarobić w swoim rejonie, udaje się do ponurego zamczyska na wzgórzu, gdzie spotyka Edwarda . Edward to android, największe dzieło niedocenianego za życia wynalazcy  mieszkającego kiedyś w zamku. Nagła śmierć przerwała wynalazcy pracę, w związku z czym Edward pozostał z ostrymi jak brzytwa nożycami zamiast dłoni. Pani Boggs zabiera Edwarda do swego domu, gdzie zaczyna się on powoli przystosowywać do życia w małomiasteczkowej społeczności. Zakochuje się w Kim Boggs , która na początku go nie cierpi, ale stopniowo zaczyna odwzajemniać jego uczucie, podczas gdy mieszkańcy miasteczka uprzedzają się do niego coraz bardziej, ze względu na jego niebezpieczne dla innych upośledzenie.

 

Kilka słów refleksji

Kochani. Rzecz o inności i o miłości w tej inności. Edwarda nie ujmę słowami. to zna Burtona wie czego oczekiwać :)

 

5. Ostatnia miłość na ziemi reż. David Mackenzie

 

 

Opis

Michael  jest kucharzem. Susan pracuje naukowo. Oboje sparzyli się na miłości, ale wciąż marzą o prawdziwym, wielkim uczuciu. Spotykają się przypadkowo i szaleńczo w sobie zakochują. Ich szczęście jest jednak zagrożone, bo świat zaczyna opanowywać epidemia tajemniczej choroby. Z informacji wynika, że zarażeni ludzie tracą najpierw kontrolę nad swoimi emocjami i stają się niezwykle agresywni. Wkrótce okazuje się, że ofiarą nieznanej choroby pada także Michael.

 

Kilka słów refleksji

 Wspaniała historia o sile miłości w warunkach, które zupełnie miłości nie sprzyjały. Wspaniała gra aktorka najlepszej aktorki na świecie Evy Green i doskonałego Ewana McGregora.
Uderzył mnie ten film ukazaniem jak piękna jest miłość, jak może przyjść nagle i z jakimi przeciwnościami jest w stanie walczyć.


 

4.  Mama reż. Xavier Dolan

 

Opis

Owdowiała kobieta wychowuje samotnie agresywnego syna. Chłopak ma piętnaście lat i cierpi na ADHD. Wspólnie próbują związać koniec z końcem i stawić czoła problemom. Nieoczekiwanie w ich życiu pojawia się Kyla, tajemnicza sąsiadka mieszkająca po drugiej stronie drogi. Dziewczyna sprawia, że w życiu matki i syna znów pojawia się nadzieja na lepszą przyszłość. 

 

Kilka słów refleksji

Dzieło mojego ulubionego kanadyjskiego reżysera, który ma zaledwie 27 lat, a jego filmy, które tworzy już od 18 roku życia są dla mnie dziełem artystycznym ponad wszelką przeciętność. Wybrałam akurat "Mamę" (choć uwielbiam wszystkie jego dzieła. Dolan to mistrz ukazywania relacji matka-syn. To temat dominujący w większości jego filmów. Film niezwykle piękny wizualnie. Tematyka bardzo trudna, jednak to zdecydowanie jeden z najlepszych filmów jakie w życiu widziałam.
Wszystko owiane wspaniałą muzyką...


 

3. Grobowiec świetlików reż. Isao Takahata

 

Opis

Akcja filmu osadzona jest w realiach II wojny światowej, a zaczyna się od nalotu na Kobe. Kilkunastoletni Seita i jego młodsza siostra Setsuko starają się dostać do schronu przeciwlotniczego, zostawiając w domu swoją matkę, która ma dołączyć do nich później. Ich matka zostaje jednak ciężko ranna w czasie nalotu i niedługo później umiera. Ojciec dzieci jest oficerem marynarki walczącym gdzieś na morzu, tak więc dzieci pozostają same. Udają się do swojej ciotki, która jednak po pewnym czasie zaczyna traktować ich jak piąte koło u wozu. Niezadowolone z tego dzieci postanawiają wyprowadzić się i zamieszkać w niewielkim bunkrze niedaleko miasta. Przyjdzie im jednak zmierzyć się tam z głodem, niewygodą i chorobami...

 

Kilka słów refleksji

Powiem Wam, że to chyba jedyne anime jakie w życiu widziałam (oprócz "Czarodziejki z księżyca". Nigdy w życiu nie płakałam tak oglądając film... Przyznam szczerze, nie spodziewałam się takie pocisku ze strony niewinnie wyglądającej bajki.
Wspaniała, niezwykle smutna opowieść przedstawiona w tak niewinnej formie uderza ze zdwojoną siłą.
"Grobowiec Świetlików" - ostrzegam - roztrzaskuje serce na milion drobnych kawałków!
Teraz nawet wstawiając ten zwiastun mam łzy w oczach, gdy przypominam sobie małych bohaterów :(
 

 

2. Pokuta reż. Joe Wright

 

Opis

W pewien upalny ranek 1935 roku trzynastoletnia Briony Tallis jest przypadkowym świadkiem sceny miłosnej pomiędzy młodym Robbiem a swoją starszą siostrą Cecilią. Wyobraźnia dziewczynki podsuwa jej różne interpretacje tego wydarzenia, co prowadzi do tragedii. Wybucha II wojna światowa, Briony zostaje pielęgniarką, stawia pierwsze kroki jako pisarka. Zdaje sobie sprawę z wyrządzonego przez siebie zła. Pisarstwo staje się jej pokutą, a kolejne wersje pisanej opowieści coraz bardziej przybliżają ją do prawdy owych kilku upalnych dni. Ale czy w tym wypadku pokuta może oznaczać odkupienie? 

 

Kilka słów refleksji

Kolejny film z Jamesem McAvoyem w roli głównej. Tym razem mamy tu do czynienia z z ekranizacją książki Iana McEwana. Aktualnie powieść ta towarzyszy mi w formie audiobooka w codziennej długiej drodze do pracy. Powieść mam na półce.
Widzicie ta historia poruszyła mnie dogłębnie. To wspaniała psychologiczna analiza człowieka, jego błędów i konsekwencji jakie musi ponosić. Przede wszystkim to niezwykle piękna i smutna historia miłosna. Kolejny film przy którym uroniłam niejedną łzę :(

 


1. Życie jest piękne reż.  Roberto Benigni

 

Opis

Film opowiada historię obdarzonego bujną wyobraźnią i poczuciem humoru Guido Orefice zakochującego się w pięknej Dorze. Realizuje szalone pomysły, aby tylko zwrócić jej uwagę. Czyni to skutecznie i niedługo ją poślubia. Krótko cieszą się wspólnym życiem i swoim synkiem Giosué. Gdy przychodzi wojna, z uwagi na pochodzenie żydowskie, Guido z synem i wujem zostają zesłani do obozu koncentracyjnego. Dora jedzie za nimi z własnej woli. Ukrywając swojego synka w baraku, w obawie przed odebraniem mu jego, a jednocześnie chcąc mu oszczędzić traumatycznych przeżyć, Guido rozpoczyna z nim szczególną grę, wmawiając synkowi, iż ich nowa rzeczywistość jest fikcyjna, a oni sami uczestniczą w zawodach, w których za tysiąc punktów można zdobyć nagrodę-czołg. W tym świecie niezwykłej gry strażnicy obozu muszą być okrutni, ponieważ im także zależy na uzyskaniu nagrody, więc chcą zniechęcić konkurentów do rywalizacji.

Kilka słów refleksji

Pierwsze miejsce na liście zajął film, który jest dla mnie fenomenem. Film przy którym moje serce rosło, przy którym uśmiałam się, a za chwilę roniłam łzy smutku.
"Życie jest piękne" to tak specyficzne kino, że nie da się go opisać słowami! To trzeba zobaczyć.
Historia bezwarunkowej miłości do ukochanej i do dziecka. Stworzenie w najgorszych nawet warunkach azylu dla bliskich osób...
Kino roztapiające serce... i pozostawiające na zawsze : 


Kochani tyle ode mnie. Mam nadzieję, że skusicie się na któryś z zaproponowanych przeze mnie filmów. Wybaczcie, że moje refleksje są tak ubogie ale zawsze mam problem w pisaniu o tym co najbliższe mojemu sercu.
Oglądaliście może, któryś z nich ?
Co mi polecilibyście na taką melancholijną nutkę ? :)
Wciąż zapracowana, wciąż zabiegana, liczę na chwilkę oddechu :)

 

czwartek, 10 listopada 2016

"Córka cieni. Siedem szmacianych dat" - Ewa Cielesz

 

Opis  


   Magdalena, panna z przedwojennego zamożnego domu zakochuje się w Piotrze, ubogim kelnerze. Wobec sprzeciwu ojca dziewczyna opuszcza dom i ucieka z Piotrem w nieznane. Docierają do bieszczadzkiej wsi, gdzie trafiają do księdza, który udziela im ślubu i daje niespodziewany prezent w postaci mapy prowadzącej do opuszczonej chaty w samym środku puszczy. Para zamieszkuje w leśnej głuszy z dala od ludzi i cywilizacji. Przy zaradności Piotra Magdalena uczy się gospodarzyć. Tu zastaje ich wojna. Sielankowe życie staje się coraz trudniejsze, choć początkowo nie odczuwają skutków wojennej zawieruchy. Jednak, gdy Magdalena rodzi dziecko, Julianę, wokół szaleją już bandy UPA i Sowieci. Pewnego dnia do domu Piotra i Magdaleny trafia Ukrainiec, Iwan. Odtąd na spokojną chatę spada pasmo nieszczęść. Magdalena marzy o powrocie do domu. Jak potoczą się ich losy? Po latach jej zapiski odnajduje Adam, student historii, który postanawia odnaleźć Julianę.

 

Recenzja

 

   Znowu ogarnęła mnie tematyka wojenna. Uwielbiam po nią sięgać, porusza mnie dogłębnie. Siedem szmacianych lat, to pierwszy tom cyklu Ewy Cielesz pt. Córka cieni. Zafascynowała mnie ta cieniutka książeczka z nieco przerażającą okładką. Przyznam, że głównym czynnikiem sięgnięcia po nią była moja chęć przerwania czytania romansów ;) Jak się okazało i w tej książce wątek miłośny był głównym spoiwem całej historii.
   Książka rozpoczyna się wędrówką studentów historii po bieszczadzkich lasach. Szukając noclegu w środku nocy natrafiają oni na samotną chatę, która nie budzi ich zaufania. Po wejściu do środka okazuje się, że dom wygląda tak jakby mieszkało w nim samo dziecko, które przygotowywało się do opuszczenia miejsca zamieszkania. Świadczy o tym porządek zostawiony w pomieszczeniach oraz szereg szmacianych lalek równiutko poukładanych. Jeden ze studentów - Adam odnajduje pamiętnik, który jak się dowiadujemy pisała Magdalena, jedna z byłych mieszkanek domu. Od tego momentu Pamiętnik staje się obsesją Adama, który zapomina o codziennych czynnościach zatopiony w lekturze.
   Uwielbiam książki w formach pamiętników listów i przyznam szczerze, że gdyby książka była tylko i wyłącznie takim zapisem byłaby genialna. Niestety autorka wymyśliła wprowadzenie Adama, który miał nas przeprowadzić przez poznawanie Magdaleny, Piotra i Julianny. Moim zdaniem był to poważny błąd. Wiem, że może to był zamysł autorki na  pociągnięcie  opowieści,  dziennik zostaje przerwany w niespodziewanym momencie i to Adam postanawia zająć się zbadaniem całej sprawy. Przyznam jednak, że te momenty z teraźniejszości z naszym badaczem w roli głównej strasznie mnie wynudziły i cieszę się, że było ich niewiele. Niestety mam już drugą część i kiedy widzę, że wszystko już jest napisane w takiej formie to robi się strasznie smutno :(
   Cała historia Magdaleny i Piotra ujęła moje serce. Choć na początku nie mogłam uwierzyć w głupotę głównej bohaterki i jej postępowania to z czasem zaczęła ona budzić mój podziw i szacunek. Dziewczyna, która wyrzekła się bogatego i dostatniego życia dla miłości, ani razu nie wypomniała swojemu mężowi w jakich warunkach musi żyć. Dzielnie nauczyła się wszystkich wiejskich obowiązków, które miały zapewnić jej rodzinie przetrwanie.
   Podsumowując, książka warta jest uwagi. Historia, którą raczy nas autorka jest pełnym miłości ale również bólu i cierpienia obrazem rzeczywistości jaka panowała w czasie II-wojny światowej. Zdajemy sobie sprawę, że nawet ludzie żyjący z daleka od głównych wydarzeń musieli ponosić ogromne konsekwencje działań wojennych. Dodatkowo książka napisana jest przystępnym językiem co sprawia, że bardzo szybko się ją czyta.

Ps. Ostatnio cierpię na kompletny brak czasu. Mam na głowie całe mnóstwo spraw dlatego posty nie mogą się teraz ukazywać, aż tak często. Potrzebuje czasu, żeby poukładać pewne istotne sprawy ;)
Trzymajcie się ciepło w tę jesień, gdy za oknem już zima ;)



piątek, 4 listopada 2016

"Dygot" - Jakub Małecki

   

   

   Zanim przejdę do opisu i refleksji nad daną książką chciałabym z całego serca podziękować wszystkim tym, którzy w ostatnim czasie na swoich blogach wstawiali niezwykle zachęcające recenzję "Śladów" Jakuba Małeckiego. To dzięki Wam i waszym opiniom miałam okazję zainteresować się postacią tego młodego pisarza, o którym wstyd przyznać wcześniej nie wiedziałam. I jak to się stało, że od tej niewiedzy nagle urósł mi przed oczami mój nowy mistrz literatury? Moje serce wciąż czuje się w potrzasku po tych wszystkich emocjach jakie zafundowała mi ta powieść jestem... rozdygotana. Nie wiem czy starczy mi słów, aby to wszystko przelać tu, aby podzielić się z Wami tym pięknem, którym emanuje ta książka. 

   Zacznijmy od tego o czym jest "Dygot".

   Naznaczona wstrząsającą tajemnicą ballada o pięknie i okrucieństwie polskiej prowincji.
Porywające obsesje, niszczące namiętności i groza przemijania.
Uciekająca przed Armią Czerwoną Niemka przeklina Jana Łabendowicza, który odmówił jej pomocy. Wkrótce jego żona rodzi odmieńca – chłopca o skórze białej jak śnieg. A wiejska społeczność nie akceptuje wybryków natury...
   Córeczkę Bronka Geldy ściga klątwa Cyganki. W wieku kilku lat dziewczynka zostaje ciężko poparzona w wyniku wybuchu granatu.
   Na losy Geldów i Łabendowiczów wpływają nie tylko kolejne dziejowe zawirowania i przepowiednie, lecz przede wszystkim osobiste słabości i obsesje. Drogi obu rodzin przecinają się w zaskakujący i niespodziewany sposób. Na dobre zespaja je uczucie dwojga odmieńców, introwertycznego albinosa i okaleczonej w płomieniach dziewczyny. Po kilkudziesięciu latach mroczną tajemnicę rodzinną mimowolnie rozwikła ich jedyny syn Sebastian – utracjusz i aferzysta, który postanawia wykorzystać możliwości, jakie daje Poznań, kipiąca życiem metropolia.
   Jakub Małecki snuje opowieść o przedwojennej polskiej wsi, wojnie, latach PRL-u i współczesności. Realizm magiczny łączy z groteską, a nostalgię za światem, który przeminął, przeplata z grozą istnienia w sposób godny mistrzów: Wiesława Myśliwskiego i Olgi Tokarczuk.*




   Kochani naprawdę nie wiem co mogłabym napisać o tej książce. Mam wrażenie, że wielkie słowa to i tak za mało...
   Zacznę może od tego, iż jestem w olbrzymim szoku, iż Pan Małecki, który jest pisarzem młodego pokolenia, zaledwie kilka lat starszym ode mnie posiada tak ogromny talent i potrafił niezwykle subtelnie poprowadzić nas przez całą tą historię. Czytając "Dygot" już od pierwszej strony miałam wrażenie, że siedzę z dziadkiem, który snuje mi opowieść o ludziach, których znał, których pamięta, których chce ocalić od zapomnienia.  Zatraciłam się w niej od samego początku. Czytanie zajęło mi 2 dni, ze względu na obowiązki, które i tak w głównej mierze zaniedbałam przez tę fascynującą lekturę. 

   Fascynuje mnie historia, która została opowiedziana, wykreowani bohaterowie, a przede wszystkim ich dogłębna analiza psychologiczna. To kocham najbardziej. Małecki opowiadając losy obu rodzin skupił się przede wszystkim na ich emocjach. W każdym momencie ich życia mogliśmy się z nimi utożsamić. Wiedzieliśmy co w danej chwili dzieje się w głowie Janka, Bronka czy Wiktora. Uwierzcie mi to co w ten sposób robi Małecki z czytelnikiem jest niesamowite! 




   Nie ma w tej powieści chyba postaci, która nie byłaby interesująca czy zbędna. Każdy tam po trochu uzupełnia całą historię od początku do końca. Każdy z nich ma na swoich plecach bagaż, który pojawił się wcześniej czy później, jednak towarzyszy im do końca życia. Oczywiście w głównej mierze postaci budziły moje ogromne współczucie. Miałam ochotę tupnąć nogą i krzyknąć: STOP! Dosyć tego! Ile można jeszcze tego bólu znosić? Towarzyszenie Jankowi, którego całe życie dręczą wyrzuty sumienia i co noc prześladuje go ten sam sen... Czy czytelnicza obecność przy Bronku, gdy poznaje przepowiednię u Cyganów, a następnie wszystko zaczyna się stawać prawdą... To tylko przykłady, bardzo silnie zaakcentowane.
  Rodzinę Łebendowiczów i Geldów poznajemy od pokolenia dziadków aż do prawnuka. Rozdziały naprzemiennie poświęcone są raz jednej rodzinie, raz drugiej do momentu, gdy obie zostają połączone miłością obojga "odmieńców" (choć nie cierpię tego słowa!). Na początku powieści poznajemy Janka Łebendowicza i historię miłości jego i jego żony Irki. Powiedzcie mi jak oderwać się od książki, która zaczyna się w taki sposób? Nie ma szans! 

   Autor pomimo młodego wieku doskonale odnajduje się w okresie Polski przed i po wojennej. Dogłębnie też oddaje obraz prowincji, która nie była łaskawa dla rodziny, w której pojawił się "inny". Nie wyobrażam sobie jak wielkie prześladowania musiały znosić osoby, które tak jak Wiktor bezpodstawnie były oskarżone o wszelkie klęski i nieszczęścia, które spadały na wieś. Apogeum tego stanowiła zachęta miejscowego księdza do "rozprawienia się z tym złem". Tutaj akurat ogromnie się cieszę, że żyjemy w innych czasach, chociaż wiem, że w niektórych rejonach świata osoby z albinizmem są nadal traktowane strasznie.
   Czy jest coś jeszcze o czym chciałabym napisać? Oczywiście, że tak, bo nie napisałam nawet 1/3 tego co podpowiada mi serce. Ale gdybym przelała tu to wszystko, obawiam się, że ten post wyczerpałby i limit znaków i waszą cierpliwość. A nie jest moim zamiarem zniechęcać Was do tej książki! 



  Na takie małe zakończenie dodam tylko, że ciężko było mi przeskoczyć z czasów wojennych do PRL-u (o którym nie znoszę czytać). Dodatkowo postać Sebastiana, była niezwykle irytująca i miałam ochotę nim potrząsnąć nie jeden raz. Ale wiem, że to wszystko miało swój sens, że to wszystko było po coś i wybaczam mu, bo to przecież on na końcu odkrywa największą rodzinną tajemnicę ;)
  Już tak naprawdę na zakończenie powiem, że przede wszystkim jest to powieść napisana piękną polszczyzną. Porównania tutaj do Tokarczuk czy Myśliwskiego są naprawdę trafne. Ja  jeszcze porównałabym autora do Karpowicza. Jeżeli ktoś czytał "Sońkę", którą opisywałam kiedyś na blogu to w książce Małeckiego może zakochać się jeszcze bardziej. Ja sama muszę przyznać, że "Dygot" na tyle skradł moje serce, że jestem w stanie awansować  Jakuba Małeckiego na pierwsze miejsce moich ulubionych pisarzy (oby Ignacy Karpowicz się nie pogniewał :p). 

  To wszystko. Zachęciłam Was choć trochę? A może ktoś już przeczytał? Podzielcie się się koniecznie jeśli tak :)
I dziękuję serdecznie Asi za zdjęcia, w których przeszła samą siebie :)

Ps. Nie powiem, że fakt komu dedykowana jest ta książka uniknął mojej uwagi :) Nie wiem kim jest Marta ale ma piękne imię, które dodaje dodatkowego uroku tej książce ;)

środa, 2 listopada 2016

"Bez słów" - Mia Sheridan



Opis


   Czy są takie rany, których miłość nie zdoła uleczyć?
Archer, obarczony niewypowiedzianym cierpieniem, mieszka w swojej samotni blisko lasu. Jest przekonany, że tylko tyle mu zostało.
Do sennego, pobliskiego miasteczka przybywa Bree. Dziewczyna liczy na to, że w końcu odnajdzie rozpaczliwie poszukiwany spokój. Gdy spotyka Archera, jej początkowa nieufność zamienia się w rosnącą fascynację outsiderem. Próbując przedrzeć się przez warstwy niedostępności i dzikości, jakimi Archer przez lata zasłaniał się przed innymi, Bree powoli rozbiera go z kolejnych tajemnic.
Czy budzące się w ciszy uczucie uwolni ich od bolesnej przeszłości?


Recenzja


   Nie pamiętam, kiedy ostatnio jakakolwiek książka zapewniła mi tyle wzruszeń (ok gdzieś pomiędzy było Maybe someday ;)). Opowieść, którą raczy nas Mia Sheridan sprawia, że trafiamy w jakiś totalnie inny wymiar. Nie wiem czy znajdę jakikolwiek minus, coś co mogłabym tej książce zarzucić. Może jedynie to, że tak szybko się skończyła ? Dawkowałam ją sobie powoli. Przyznam szczerze, że nie przepadam za typowymi historiami o miłości. Aby książka mnie zaciekawiła, musi posiadać o wiele więcej wątków niż sam romans głównych bohaterów. To właśnie dostałam w powieści Mii Sheridan.
   Bez słów jest wspaniałą, ekstremalną dawką emocji. Jest światem ciekawie wykreowanych bohaterów i niebanalnej historii, którą poznajemy krok po kroku.
   Zawsze staram się dostrzec jakieś minusy, jednak w tym przypadku książka pochłonęła mnie całkowicie, jestem nią oczarowana i polecam ją każdemu, kto jeszcze nie miał okazji się z nią spotkać.
   Pani Sheridan ukazała mi nową jakość literatury, podobnie jak Pani Hoover. Okazuje się, że nawet romans nie jest taki zły ;)
   Autorka zahipnotyzowała mnie przepięknymi opisami, które wplotła pomiędzy historię Bree i Archera. Ciche spokojne miasteczko, dom do którego udaje się główna bohaterka i w końcu las, który nadaje miejscu jeszcze większej tajemnicy.    Wątek miłości głównych bohaterów jest dla mnie przepięknie opowiedziany. To jak jedno z nich powoli otwiera się na drugiego, uzmysławia człowiekowi jak wielką siłę ma uczucie i jak wielkie przeciwności może pokonać. Przyznam, że nawet jakieś łezki w czasie czytania musiały mi spłynąć, gdyż w pewnych momentach pochłonął mnie wręcz ból głównych bohaterów.
   Chociaż książkę przeczytałam dosyć dawno, to wybaczcie nadal nie mogę się po niej pozbierać na tyle aby ta recenzja wyglądała tak, jakbym tego chciała :(
   Sądzę, że jeżeli ktoś już czytał, lub ma zamiar poznać tę historię to zrozumie moje wewnętrzne rozdarcie :) Staram się uzupełnić zdjęciami, które moim zdaniem wspaniale oddają klimat powieści (dziękuję mojej Pani fotograf).

    Czytaliście już tę powieść ? Jakie uczucia w Was wywołała?