"Żona lotnika. Kobieta, która podbiła niebo" - Melanie Benjamin
Odkąd pamiętam, uwielbiam biografię. O dziwo cenię jeszcze bardziej te, których bohaterów nie znam zbyt dobrze. Ostatnio do moich rąk trafiła (polecona przez koleżankę) "Żona lotnika...". Przyznam szczerze, że nie byłam do końca przekonana czy zabrać się za książkę, czy jednak ją odpuścić. Z czego wynikało owe wahanie? Z prostej przyczyny: nie jestem osobą, która interesowałaby się lotnictwem. Książka Melanie Benjamin jest historią opisująca życie pierwszej podniebnej pary: Charlesa Lindbergha i Anne Morrow Lindbergh. Historia miłości najsłynniejszego amerykańskiego lotnika, który jako pierwszy samotnie przeleciał przez Atlantyk i młodej, nieśmiałej córki ambasadora, która wraz z trwającym małżeństwem zmieniła się w silną, jednak niezwykle zależną od męża kobietę.
Przyznam szczerze, że rozpoczynając książkę nie czułam jakiegoś wielkiego porywu, przeczytałam ponad 100 stron i zostawiłam resztę na inną okazję. Ta okazja przyszła wczoraj, gdy podczas choroby potrzebowałam książkowego lekarstwa :) Jak się okazało udało się pochłonąć ją do końca. Nie powiem, że powieść napisana jest szczególnie wybitnie, jakimś wspaniałym językiem, czy z użyciem zabiegów sprawiających, że będzie się ja czytało "lekko". Jest napisana dosyć przeciętnie, jednak to nie język jest najważniejszy w tej powieści. To historia jaką napisało życie tworzy jej całość. To momenty, gdy Anne rezygnuje z bycia sobą dla męża, który nie jest w stanie okazać jej nawet minimalnych emocji i zainteresowania. Chwilę, gdy dziennikarze uniemożliwiają im normalne życie, są szykanowani, prześladowani i zmuszeni do poruszania się w ciągłym kamuflażu. Razem z główną bohaterką przeżywamy jej ból po uprowadzeniu i zamordowaniu dziecka. Cierpienie, którego nie miała prawa okazać i przeżyć gdyż mąż nie pozwalał jej na chwilę słabości.
Nie mogę napisać więcej, gdyż zdradziłabym całą fabułę, a nie o to chodzi w przyjemności czytania :)
Polecam tę książkę zarówno kobietom jak i mężczyznom, gdyż każdy znajdzie w niej coś ciekawego dla siebie.
Za biografiami raczej nie przepadam, więc książkę sobie odpuszczę, ale napatrzeć się nie mogę na ten aparat ze zdjęcia! Lubię takie cudeńka i sama mam Feda. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Amanda Says
Cudeńko owe znalezione na babcinym strychu :)
UsuńMój mały skarb ;)
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :D
Nie przepadam za czytaniem biografii, ale dla powyższej pozycji zamierzam zrobić wyjątek, ponieważ szalenie mnie zaintrygowała.
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie, że udało mi się (a raczej książce), aż "szalenie zaintrygować" :)
UsuńJakby udało się przeczytać, proszę dać znać czy się podobała ;)
Dobrze, dam znać.
UsuńSama mam tą lekturę u siebie i niebawem zabieram się za lekturę :)
OdpowiedzUsuńPolecam serdecznie i czekam na recenzję :)
UsuńZdecydowanie nie jest to książka dla mnie chociaż okładka całkiem fajna :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, ile książek tyle gustów ;)
UsuńOkładka rzeczywiście zachęcająca.
Pozdrawiam serdecznie :)
Ja kocham 'Żonę Lotnika". Ta książka trzy lata temu zafundowała mi takiego kaca książkowego, że pamiętam ją do tej pory. Nie jest fenomenem, ale ta historia, opisana przez autorkę podbiła moje serce :)
OdpowiedzUsuńCieszę się,że znalazła się osoba, która ma tak pozytywne odczucia po przeczytaniu tej książki :)
UsuńHistoria Lindberghów jest naprawdę warta poznania, choć tak bardzo przygnębiająca momentami :(
Pozdrawiam :)
Okładka tej książki jest przepiękna, nie wiem co mnie w niej ciągnie, ale moim zdaniem jest. Słyszałam już o tej powieści, jednak nie miałam jeszcze z nią styczności. Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuję :)
http://loony-blog.blogspot.com/
Może kiedyś uda Ci się mieć z nią styczność :)
UsuńPozdrawiam i również dodaje do obserwowanych ;)
Bardzo ciekawa propozycja czytelnicza, powinna mi się spodobać, spróbuję się z nią zaprzyjaźnić. :)
OdpowiedzUsuńWarto się zaprzyjaźnić :)
OdpowiedzUsuńHistorie niektórych sławnych ludzi są naprawdę wyjątkowe i poruszające . Chociaż nie wiem czy jakaś biografia poruszyła mnie tak jak historia Marii Callas :(